Jak sprawić, żeby dziecko polubiło naukę?

  • Drukuj

Rozmowa z Agnieszką Tetelą-Lipecką – pedagogiem specjalnym, trenerem z zakresu zmiany zachowania, terapeutą integracji sensorycznej, a także nauczycielem języka polskiego z 20-letnim stażem pracy w zawodzie.

Jak powinien przebiegać „wzorcowy” proces uczenia się?

Istnieją różne teorie, których celem jest stworzenie wzorcowego, optymalnego procesu uczenia się. Według wielu z nich powinien on łączyć w sobie uczenie, nabywanie wiadomości z praktycznym działaniem i pozytywną motywacją. Oparte jest to oczywiście o powtarzanie i rozumienie, ściśle powiązane z przetwarzaniem informacji. Polski system edukacyjny niestety w dużej mierze opiera się na powtarzaniu i zapamiętywaniu, a w ostatnich czasach również na myśleniu zgodnie z „kluczem”.

A jaka jest rzeczywistość? Jakie błędy są najczęściej popełniane w trakcie uczenia się?

Od zawsze wiadomo, że rzeczywistość znacznie różni się od teorii. W procesie uczenia, moim zdaniem, ogromną, o ile nie najważniejszą, rolę odgrywają indywidualne predyspozycje człowieka. Jego nastawienie (poziom aspiracji i motywacji), możliwości percepcyjne oraz osobiste skłonności wobec danej metody nauczania. Jednym z zasadniczych błędów edukacyjnych jest zbyt duży nacisk na pamięciowe nabywaniem danych treści. Przy takiej metodzie niepopartej praktycznym działaniem, zdobywaniem doświadczenia, uczymy jedynie odtwarzania informacji i nie rozwijamy zdolności ich rozumienia i wykorzystywania

Potwierdzają ten fakt również opinie młodych ludzi, którzy twierdzą, że uczą się zgodnie z zasadą "zzz" - zakuć, zdać, zapomnieć. Nic więc dziwnego, że ludzie mają trudności choćby z czytaniem i rozumieniem przeczytanego tekstu (np. prostych instrukcji czy druków, które muszą wypełnić w urzędzie).

Coraz częściej mówi się o digitalnych tubylcach w odniesieniu do dzieci, które nie znają rzeczywistości pozbawionej dostępu do internetu i komputerów. Czy te dzieci w sposób odmienny niż my (dorośli) przetwarzają informacje, a jeśli tak, czy sposób ich uczenia się powinien wyglądać inaczej?

Pojęcie "digitalni tubylcy" faktycznie stało się ostatnio dość modne. Ja osobiście nie przepadam za tym stwierdzeniem, mam bowiem wrażenie, że stawia to nowe pokolenie od razu w niekorzystnym świetle. A to najogólniej rzecz ujmując „nowi” ludzie ukształtowani przez nową rzeczywistość, rzeczywistość multimedialną. Potrzebują innych bodźców, doznań, innych szybszych i podążających za czasem metod nauczania.

Oczywistym jest, iż nudzą ich stare, podawcze metody. Oni potrafią wykonywać wiele rzeczy równocześnie i doskonale orientują się w nich. Ich mózgi inaczej przetwarzają i przyswajają informacje, bo przez inne źródła są wzmacniane i bodźcowane, a mózg jako masa plastyczna szybko przystosowuje się do warunków. Wydaje się więc zupełnie naturalne, że proces uczenia również powinien dostosować się do nowych warunków, po to, by być atrakcyjniejszy i zachęcać do pogłębiania wiedzy i zdobywania coraz to nowszych wiadomości.

Czy nowe technologie ułatwiają czy utrudniają naukę? 

Oczywiście, że ułatwiają. Sama w procesie dydaktycznym wykorzystuję nowe technologie w formie pokazów, ćwiczeń interaktywnych, gier multimedialnych. Jeśli już coś zostało stworzone, to dlaczego nie korzystać z tego? W nowych technologiach widzę raczej szansę, a nie zagrożenie. Istotne jest, by korzystać z nich umiejętnie i sensownie. Dobrym przykładem takiego umiejętnego wykorzystania technologii jest platforma BrainMax.pl, na której dziecko (dorosły również), może pracować nad poprawą funkcji poznawczych, takich jak: pamięć, logika, koncentracja, język i percepcja, co w sposób bezpośredni może przełożyć się na efektywność nauki.

Podsumowując: jeśli nauczymy dziecko, że komputer i internet to nie tylko narzędzia służące do zabicia wolnego czasu, a mogą być wykorzystane do wielu różnych celów, to będzie korzystało z nich w sposób umiejętny. Wszystko przecież jest dla ludzi, należy tylko nauczyć ludzi rozsądku, a to już moim zdaniem zadanie dla rodziców i wszystkich dorosłych, którzy bardziej lub mniej świadomie kształtują przyszłe pokolenia.

Co powinni zrobić rodzice w sytuacji, gdy dziecku po prostu brakuje motywacji do nauki?

Znaleźć nowe alternatywne sposoby zdobywania wiedzy i umiejętności. Dzieci, które mają kłopoty z zapamiętywaniem, kojarzeniem czy szybkim uczeniem, myślą o sobie w kategoriach nieudaczników. Nic bardziej mylnego i szkodliwego pojawić się w ich umysłach nie mogło. Niestety często to my, dorośli, kształtujemy w dzieciach ten wypaczony obraz. Wynika to zapewne z faktu, iż niektóre z naszych pociech nie spełniają oczekiwań rodzicielskich.

Czasem mam wrażenie, że rodzice zapominają o tym, że sami byli dziećmi i to nie zawsze doskonałymi, czego niestety wymagają od swoich pociech. Obecnie istnieją ogromne możliwości motywowania dziecka do nauki i nie mam tu wcale na myśli wzmocnień rzeczowych, czyli coś za coś. Świat technologii, gry multimedialne, ćwiczenie interaktywne pozwalają pokazać dzieciom, że nauka może być ciekawym doświadczeniem, a przede wszystkim zabawą. Jeśli dziecko polubi się uczyć, to chęć do nauki pozostanie w nim na zawsze, po warunkiem oczywiście, że będzie wzmacniania, a nie zagłuszana przez szkolną metodę "zzz".

O co jeszcze należy zadbać, aby zapewnić dziecku optymalne warunki do nauki?

Przede wszystkim o poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Tylko w takich warunkach dziecko jest w stanie się zrelaksować. Wypoczęty mózg uczy się szybciej, szybciej zapamiętuje, a przyswojone treści „trafiają” do szufladki z pamięcią długotrwałą. Istotne jest również to o czym wcześniej wspomniałam, czyli od najmłodszych lat uczmy dzieci poprzez zabawę. Szczęśliwe dziecko polubi naukę i nie będzie jej kojarzyło z nudnym obowiązkiem, a o to przecież chodzi, by nauka była procesem przyjemnym i radosnym. Może kiedyś zrozumieją to również ci, którzy tworzą programy nauczania i kształtują szkolną rzeczywistość.

Źródło